środa, 2 czerwca 2010

Wypadkowa  przeczytanych ostatnio książek to: kryminały na przemian z "nowościami".

Jako fanka "Seksu w wielkim mieście" dałam się zwieść i kupiłam, tak, o ja nieszczęsna, najnowszą książkę Candace Bushnell "Dzienniki Carrie". To swoistego rodzaju prequel, opisujący młodą Carrie w czasach licealnych. Mdłe, bez pazura, nudne... Omijać z daleka!



Dwie kolejne pozycje to: "W bagnie" Arnaldura Indridasona oraz "Wzgórze Rzeźnika" Laury Lippman. 

Pierwsza z nich już od pewnego czasu "króluje" w spisach książek polecanych do przeczytania, w niektórych porównywana jest do prozy Mankella. Po lekturze myślę, że na szczęście panowie mają inny styl pisania, pomimo innych zbieżnych elementów, więc "wejście w kolizję" im nie grozi. Ale podobnie, jak u Mankella, fascynuje mnie tło obyczajowe, obraz społeczeństwa, zwyczaje... Tu, u Indridasona, mamy rzut oka na społeczeństwo islandzkie, przyznam - egzotyczne dla mnie, bo cóż ja mogę wiedzieć o życiu powszednim na Islandii? Już na początku znalazłam zagwostkę:

"- Kolejna typowa islandzka zbrodnia? [...]
- Co? - zapytał Erlendur z roztargnieniem.
- Niechlujna, bezcelowa i popełniona bez próby ukrycia, zmylenia śladów czy zatarcia dowodów.
- Tak - odpowiedział Erlendur. - Prymitywna islandzka zbrodnia."

Czekam zatem na kolejne powieści Arnaldura Indridasona, gdyż w "W bagnie" to pierwsza z serii książek o policjancie Erlendurze. Szkoda tylko, że tego samego nie da się powiedzieć o Mankellu, niestety, zapowiedział koniec serii z komisarzem Wallanderem. Buuuuuu.....



Zupełnym przypadkiem [a może nic nie dzieje się przypadkiem? ;) ] wypożyczyłam "Wzgórze Rzeźnika" Laury Lippman. I znów zbieg okoliczności: to również pierwsza z serii książek o młodej pani detektyw z Baltimore, która zakłada prywatne biuro detektywistyczne. Na początek dostaje dwa zlecenia i  nawet nie podejrzewa, że jedno z nich mocno jest splecione z losami jej rodziny....

Na początku nieco byłam zirytowana bohaterką, która zakłada biuro detektywistyczne, a nie wie, jak zabrać się do podstawowych rzeczy. To bohaterzy innych kryminałów, zwykli ludzie, tropią z powodzeniem zbrodniarzy! A ona?????

Ale postanowiłam dać jej szansę, i pani detektyw, i pani Laurze Lippman, nota bene wielce podobno utalentowanej i uhonorowanej licznymi nagrodami gatunku.


4 komentarze:

  1. Jakoś tak mnie odrzucało od Dziennika Carrie, widzę moja intuicja spisała się na medal :)
    Wzgórze rzeźnika nawet zachęcające... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aniu, dziękuję za życzenia. :)
    Nie jestem zwolenniczką "Seksu w wielkim mieście" (choć seksu jako takiego -- owszem ;-]) i na pewno nie skusiłabym się na książkę, 'Dzienniki Carrie'. Pozostałych powieści nie znam, ale jakoś te klimaty chyba do mnie nie przemawiają. :) Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tucho,

    jak zwykle kobieca intuicja Cię nie zawiodła!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jolu,

    ależ nie ma za co :))))

    Rozumiem, że nie Twoje klimaty, ja też sobie mówię, że mam z nimi skończyć i wcale, to a wcale mi się nie udaje! :)

    OdpowiedzUsuń