czwartek, 15 kwietnia 2010

Jeśli:
- jesteście na diecie
- zabieracie się za oglądanie TEGO filmu po 21szej
- macie słabą wolę, a w lodówce pudełko ptasiego mleczka
...... nie oglądajcie tego filmu!!!!

Ale jeśli:
- macie gdzieś dietetyczne zalecenia
- kochacie Meryl Streep
- kuchnia.tv jest waszym ulubionym [no, może jednym z bardziej lubianych] programów
- i ogólnie macie ochotę na dobry film
.... na co czekacie?????

Przyznaję się, że Julia&Julie oglądam już po raz czwarty. Po pierwsze, dla gry Meryl Streep, która moim zdaniem wspaniale weszła w rolę wielkiej [dosłownie] Julie Child, Amerykanki w Paryżu, kochającej dobre jedzenie i francuską kuchnię. Po drugie, dla samego tematu, bo lubię czytać o kuchni, gotowaniu. A niektóre potrawy wyglądały tak apetycznie, iż niestety rozpoczęłam pielgrzymkę do lodówki - na szczęście nie było ich dużo. I po trzecie dla samej historii, dwóch kobiet żyjących w dwóch różnych światach, a jednak mające wspólną rzecz: miłość do kuchni i dobrego jedzenia [a momentami do dużej ilości masła ;))]. I po czwarte: dla humoru, dla licznych komicznych sytuacji, między innymi parodii telewizyjnego show Julii Child czy też jej przygód w słynnej szkole Cordon Blue.

Jeśli macie czas i ochotę, sięgnijcie po książkę autorstwa filmowej Julie Powell, na podstawie której nakręcono ten film. Możecie również poczytać sobie blog Julie: http://blogs.salon.com/0001399/2002/08/25.html. Niestety, ręka mi zadrżała, gdy podczas naszego pobytu w USA oglądałam książkę kulinarną Julie Child [hmmmm... 70 USD....]. Żeby jakoś zrekompensować sobie ten ból, kupiłam kieszonkowe wydanie Julie&Julia in English... Z pewnością to nie to samo, ale jak wzbogacę słownictwo!

2 komentarze:

  1. ja się już dosyć długo do tego filmu zabieram, a teraz widzę, że muszę obłożyć się jedzeniem i zabrać się do oglądania:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kasiu,

    ale jeśli masz paczkę ptasiego, oddaj zaufanej osobie, niech Ci odda po seansie ;)

    OdpowiedzUsuń