W każdym filmie, w każdej książce - który mi się nie spodobał - staram się odnaleźć pozytywy. Mimo wszystko. Może aby usprawiedliwić "stracony czas", jaki im poświęciłam?
Od kilku dni zastanawiałam się nad "Janosikiem" Agnieszki Holland. Jak wiadomo, los nie sprzyjał produkcji i bodajże na lat kilka z powodu braku funduszy musiała zostać odłożona. Myślę jednak, że ani czas, ani brak pieniędzy nie wpłynął na ten film. Ręka mi drży, ale piszę: nudny, niestety, nudny, z drewnianymi dialogami, zerową akcją. To, co ratuje ten film, to muzyka Łazarkiewicza i przepiękne zdjęcia Martina Strby.
Jak widziałam R. osuwającego się powoli w fotel, wiedziałam już, że nie jestem odosobniona w swoich odczuciach...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz